Czy wiedzieliście Państwo, że słowo „kultura” jest związane etymologicznie z rolnictwem? Carere znaczy oprawiać, pielęgnować, czyli być wszystkim co jest wynikiem pielęgnacji i uprawy. Kulturą nazywamy wszystko to, co wytworzył człowiek na przestrzeni wieków, działający
w jakiejś trwałej wspólnocie, dzięki niej i dla niej.
Badania nad kulturą ujawniają, że jest to ciągły od początków ludzkości, nawarstwiający się i przekształcany zespół wyrażanych i utrwalonych przez ludzi ich rozumień, postaw, działań, decyzji jako ich życia duchowego. Decyzje powodują jakiś wybór uzasadnień działania, eliminację innych. Z tego względu zmieniają się sztuki, nauki, struktury społeczne, sposoby myślenia i samo rozumienie rzeczywistości. Zmienia się świat…
I na tym mógłbym właściwie zakończyć. Piękne, życzeniowe i w naszych miejskich realiach zupełnie nierealne słowa o marzeniach, które kreują i zmieniają rzeczywistość. Szarą, często ponurą – rozświetlają kolorami i barwami niedostępnymi dla większości mieszkańców. Chociaż jestem daleki od ferowania wyroków czy przerzucania się winą to twierdzę z całą stanowczością, iż przy obecnych zasobach budżetowych MOK-u w Kobyłce nie potrafimy wykorzystać potencjału tego miejsca.
Powiedziałem „miejsca”, a chodzi głównie
o ludzi. Tych, którzy przychodzą z głową naładowaną pomysłami i szukają bazy do ich realizacji. Przychodzą z wiarą, że przecież to jest właśnie TO miejsce, w którym będą mogli dać upust swoim artystycznym ambicjom. Zarażać innych ideami i móc się swobodnie wyrażać przez szeroko rozumianą sztukę. Móc przekazywać swoją wiedzę i zamiłowania innym, nie ograniczając nikomu swobody w dostępie do dóbr i wartości fundamentalnych.
W Kobyłce są tacy ludzie; to często nasi sąsiedzi, znajomi i przyjaciele, o których talentach wiedzą tylko nieliczni. Malarze, literaci, artyści fotografii, dziennikarze
i przedstawiciele street artu. Mamy kilku doskonałych twórców murali, kilkunastu (albo nawet kilkudziesięciu) doskonałych muzyków, grafików komputerowych, twórców filmowych, reżyserów form wszelakich, scenarzystów, scenografów…
Nie można budować koncepcji rozwoju kultury związanej z funkcjonowaniem miasta, jeżeli nie uzna się zasadniczych praw, przez które kultura jest artykułowana: prawo do wolności artystycznej i twórczej oraz prawo do uczestnictwa w kulturze.
MOK Kobyłka dysponuje kwotą ponad milion złotych budżetu. Nigdy dotychczas nie było takich pieniędzy, a co za tym idzie – takich możliwości. Paradoksalnie za tymi pieniędzmi nie idą niestety imprezy i wydarzenia kulturalne, które spełniałyby powyższe prawa.
Nie mamy również systemowych działań miasta, które tworzą dobre warunki do prowadzenia działalności kulturalnej, budują prestiż środowiska artystycznego, a także są elementem strategii rozwoju miasta. Obejmują m.in.:
- przyznawanie grantów i dotacji na działalność kulturalną;
- przyznawanie prestiżowych nagród ludziom kultury, których fundatorem jest miasto;
- działania w sferze promocji kultury w tym mecenat artystyczny;
- stypendia artystyczne Burmistrza Miasta.
Kobyłkowska kultura nie dysponuje trafnymi, rzetelnymi i aktualnymi źródłami wiedzy o samej sobie. Brakuje danych, opinii, analiz zbieranych o i od: twórców, instytucji, uczestników kultury pozwalających stworzyć (i na bieżąco aktualizować) mapę miejskiej kultury. Strona MOK-u nie jest platformą wymiany myśli, ani źródłem informacji tak dla twórców jak i odbiorców. Informacja
o wsparciu na działania kulturalne od miasta jest trudno dostępna, podobnie informacje nt. alternatywnych wobec miejskiego źródeł finansowania działań kulturalnych. Potencjał środowiska artystycznego do dyskusji o kulturowej tożsamości miasta nie jest w pełni wykorzystany ze względu na jego rozproszenie oraz brak platformy dla takiej dyskusji
z władzami miasta i innymi podmiotami.
Podjęcie szeregu działań niwelujących negatywne skutki tych zjawisk staje się pilną potrzebą. Po pierwsze potrzebna jest platforma współpracy (np. internetowa) spełniająca funkcję komunikacyjną, informacyjną (baza miejsc, ludzi, pomysłów), przestrzeni wymiany doświadczeń, promocji kultury, ale także mobilizacji zasobów (np. na potrzeby spotkań eksperckich). Platformie powinno towarzyszyć atrakcyjne miejsce spotkań w przestrzeni niewirtualnej. Po drugie, istnieje potrzeba stworzenia ciał konsultacyjnych na bieżąco wspierających działania magistratu w zakresie polityki i promocji kulturalnej, np. radę ds. kultury przy Burmistrzu Miasta. Uzupełnieniem jej działań mogłaby być Grupa Dialogu Społecznego ds. Kultury.
Odkryjmy więc nową rolę dla kultury: rozwijajmy kompetencje naszych kadr, wspierajmy i aktywizujmy animatorów, stwórzmy nowe warunki dla rozwijania innowacji
i kreatywności, rozwińmy sponsoring i mecenat, szukajmy innowacyjnych narzędzi finansowania. Rozwińmy miejską ofertę spędzania czasu wolnego, stosujmy nowoczesne narzędzia informacyjne, wspierajmy działania pozainstytucjonalne. W końcu edukujmy bezpośrednio przez artystów.
Proponujemy zatem małą rewolucję kulturalną. Oczywiście, jest ona obarczona pewnym ryzykiem. Nie wszystkie zadania mogą zostać od razu osiągnięte. Ale jedno jest pewne: tylko w ten sposób możemy zapewnić parasol bezpieczeństwa nad kobyłkowskim środowiskiem twórców.
Jakub Rydlewski