Ostatnio dotarła do nas wiadomość, że budowa przejazdów bezkolizyjnych w Kobyłce może stanąć ponownie pod ogromnym znakiem zapytania. Informują o tym Wieści Podwarszawskie w ostatnim wydaniu. Nie chcemy tym artykułem rozstrzygać o „wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą” czyli czy lepszy jest tunel czy wiadukt, ponieważ kwestie te zostały już omówione wielokrotnie. Rada Miasta w Kobyłce jednoznacznie podjęła uchwałą decyzję o budowie tunelu w ulicy Orszagha.
Tym samym wykonawca został zobligowany do wykonania tunelu. Zapewne przesądził o tym też fakt, że budowa wiaduktu w nowym śladzie wiązała by się ze zmianami w obecnym PFU, a także z nowymi uzgodnieniami, konsultacjami a w konsekwencji z przesunięciem wykonania w daleką przyszłość. Nie istnieją rozwiązania idealne. Wybrano tzw. mniejsze zło. Na tym etapie nikt nie słyszał o jakichkolwiek protestach. Zresztą tak też przyznają mieszkańcy, którzy dzisiaj protestują. Sądzę, że z tymi ludźmi nikt rzetelnie nie rozmawiał. Co prawda wczesną wiosną Burmistrz przedstawił na sesji nową koncepcję projektu tunelu wraz z przewidywanymi wyburzeniami, lecz różniła się ona diametralnie od koncepcji firmy TORPOL. W projekcie firmy TORPOL wyjazd z tunelu w ulicę Orszagha mieścił się w liniach rozgraniczających ulicę. Natomiast w obecnym projekcie, dołożono po obydwu stronach drogi lokalne, kosztem ogromnych wyburzeń i przejęcia dużych pasów terenów wzdłuż ulicy. Projekt miał być gotowy w Maju 2018. Na czerwcowej sesji wiceburmistrz Grubek poinformował, że co prawda zakończenie projektowania się przedłuża, lecz termin zakończenia budowy nie będzie zagrożony. Dlaczego nie poinformował Radnych oraz mieszkańców miasta o protestach. Śmiem twierdzić, że władza zignorowała te protesty i pozostawiono ich samotnych z tym problemem. Dlaczego do tej pory nieznana jest cena wykupu nieruchomości, ile można czekać siedząc na walizkach? Co prawda jest ciekawostką, że protestujący nie chcą mieć ściany tunelu przed swoimi oknami, natomiast nie przeszkadza im, aby mieszkańcy Granicznej mieli nad swoimi domami wzdłuż ulicy wiadukt. Czy ktoś pomyślał o emitowanym hałasie? Pamiętajmy, że wjazd na ten wiadukt byłby z ronda. Czyli z prędkości prawie zerowej trzeba będzie rozpędzić pojazd i wdrapać się na duże wzniesienie. Co się dzieje wtedy z emisją spalin czy normami hałasu. Poza tym nasuwa się pytanie co będzie się działo przy wjeżdżaniu na ten wiadukt w zimę? Wiemy przecież że z posypywaniem naszych lokalnych dróg bywa różnie a przeważnie raczej źle. Nasuwa się więc wniosek, że protesty te mogą być trochę naciągane, ponieważ na tym etapie mogą zniweczyć całą budowę a również mogą być argumentem dla władz i wykonawcy dla opieszałości w wykonaniu inwestycji. Jeżeli w tej perspektywie po raz kolejny nie wyrobimy się, to możemy zostać całkowicie pozbawieni przejazdów bezkolizyjnych. Był czas konsultacji, był czas na zmiany koncepcji teraz jest czas na przystąpienie do budowy. Panie Burmistrzu czekamy na wbicie łopaty!
Ryszard Luchowski