Mijający rok kalendarzowy obfitował w wiele ciekawych i ważnych wydarzeń dla Kobyłki. Jednym z nich na pewno było otwarcie kompleksu sportowo – edukacyjnego w Zespole nr 3. Otwarcie nowej hali sportowej i sal szkolnych dla dzieci zbiega się z reformą oświaty. O tym wszystkim w rozmowie z dyrektorem Tomaszem Szturo.
Jaki był dla Pana mijający rok?
Szybki. Dużo się działo w wielu obszarach. Głów-nie przez prace związane z wybudowaniem nowe-go skrzydła szkolnego, rozpoczęcie roku szkolne-go, które odbiegało od dwudziestu poprzednich i bardziej przypominało to z 1995 roku kiedy zasie-dlaliśmy nową szkołę. Pamiętajmy, że wtedy był to ewenement, ponieważ ilość oddawanych szkół była bardzo niewielka. Podobnie jest dziś – budo-wa hal sportowych i pomieszczeń szkolnych wca-le nie jest standardem.
W ostatnich pięciu latach była to bodajże naj-większa inwestycja w mieście.
Myślę, że tak, chociaż trzeba byłoby zapytać o to burmistrza Roguskiego albo burmistrza Grubka. Jako mieszkaniec Kobyłki i przy okazji dyrektor szkoły wydaje mi się, że poza kanalizacją i wodo-ciągami, spośród inwestycji związanych z szeroko rozumianym budownictwem to na pewno budowa sali sportowej z halą dydaktyczną jest największa.
Czy wierzył Pan, że uda się skończyć budowę w terminie?
Tak, myślę, że dzisiejsza technologia z punktu widzenia wyłącznie budowlanego nie pozostawia-ła najmniejszych wątpliwości co do terminu ukoń-czenia inwestycji. Jedynym przeciwnikiem, zresz-tą chyba przy każdej inwestycji są możliwości finansowe i zawsze może wyjść jakaś niespodzie-wana przeszkoda. Na szczęście dalekowzroczność osób, które nadzorowały inwestycję sprawiła, że wszystkie te potencjalne zagrożenia zostały prze-widziane i w odpowiednim momencie spacyfiko-wane.
Dziś, po trzech miesiącach od zakończenia budo-wy emocje opadły…
Nie opadły, będą nam towarzyszyły stale przy użytkowaniu tamtej części.
A jakie to emocje?
Po pierwsze (można się uśmiechnąć) to element spełnienia. 1 września podczas otwarcia hali po-zwoliłem sobie na chwilę prywaty i mówiłem o marzeniach. Ja miałem bardzo prozaiczne marze-nie nauczyciela i dyrektora: było to wybudowanie hali sportowej i nowych sal edukacyjnych. To jest coś co się nazywa dość banalnie: fala szczęścia z powodu oddania nowego obiektu dzieciakom. Myślę, że i one mają podobne odczucia gdy wchodzą na halę sportową.
To dość niespotykane, że Pan po tylu latach pracy w zawodzie nauczyciela, jest to ponad 40 lat cho-dzenia do szkoły – jak sam Pan ironizował – jest u Pana tak wielkie zaangażowanie.
Nawiązuję do tego trochę historycznie, taka proza życia. Mój dziadek, podobno pradziadek, mama, tata, brat, żona, teściowa to nauczyciele, więc ta „zaraza” weszła nam w geny. Oczywiście słowo „zaraza” w cudzysłowie. A może nawet bez… W związku z tym nie może być inaczej. Zadania, które wykonuję sprawiają mi czysto ludzką przy-jemność. Kiedy wstaje się rano – i mimo tego, że jestem śpiochem – to nie mam żadnych oporów żeby iść do szkoły.
Zmieńmy temat. Czy „Trójka” jest przygotowana do reformy oświatowej?
Skala naszej wiedzy jest odzwierciedleniem publi-kacji. Wiemy tyle samo, ile przekazują tabloidy, może ciut więcej w zakresie materiałów, które przesyła MEN czy kuratorium. Nasz zespół szkół i dwa pozostałe w Kobyłce działają w systemie dziewięcioletnim, nowy system będzie ośmioletni. W jednym momencie utracimy cały poziom (jeden rocznik) przy wygaszaniu gimnazjów. I jako pracodawca – nie ma we mnie wielkiego optymizmu. W dziedzinie dydaktyki na bok od-kładam moje stricte nauczycielskie odczucia doty-czące zasadności lub niezasadności reformy, a realizuję podstawę programową. Generalnie po-trzeba czasu. Powinniśmy znać kierunek oświato-wej polityki państwa z odpowiednim wyprzedze-niem. Podstawa programowa, którą opublikowano 30 listopada jest w dużej części powieleniem dotychczasowej podstawy. Ale podstawa klas siódmych i ósmych nie jest kontynuacją programu klas szóstych. A przecież ciągłość nauki w sensie logiki musi być. Dziś historycy mi mówią, że klasa szósta kończy na wieku XX, klasa siódma zaczyna od XIX. To przecież krok w tył. Tego typu komentarze budzą wątpliwości. Powtarzam stanowisko, że cokolwiek możni tego świata wy-myślą, na Wiejskiej czy na Szucha, to my to udźwigniemy. Oczywiście potrzebujemy dużego wsparcia rodziców, bo będzie trudno. Ale czy o to chodzi w reformie?
Czy według Pana przywrócenie ośmiu klas szkoły podstawowej i likwidacja gimnazjów jest napraw-dę konieczna?
Mam odpowiedzieć jako nauczyciel czy jako dyrektor?
Jako nauczyciel.
Tu moja odpowiedź będzie krótka: no comments.
A jako dyrektora?
Tu mógłbym posłużyć się najnowszymi wynikami PISA (międzynarodowe badanie koordynowane przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Jego celem jest uzyskanie porównywal-nych danych o umiejętnościach uczniów, którzy ukończyli 15. rok życia w celu poprawy jakości nauczania i organizacji systemów edukacyjnych – przyp.: red). Proszę zobaczyć, które miejsce zaj-mują tam polscy gimnazjaliści. Są jednymi z naj-silniejszych. Chciałbym dodać jeszcze jeden aspekt: ja nie jestem krytykiem reformy według zasady nie bo nie. Twierdzę, że jest za mało cza-su. Przywoływany często w publikacjach przykład Finlandii, która należy do jednych z najsilniej-szych w oświacie przygotowuje się do wprowa-dzenia nauczania bezprzedmiotowego. Ale chcą to wprowadzić w 2027 roku, mówią o tym już dziś. Różnica jest dostrzegalna. My chcemy roz-walić cały system w rok. Podkreślam: nie chodzę z opornikiem wobec reformy oświaty. Ale bardzo liczyłem na konsultacje, chciałem uczestniczyć w dyskusjach rozwoju kierunków oświaty w Polsce. Zgłaszałem się do uczestnictwa w takich spotka-niach. Ciekawa sprawa: ja dyrektor zespołu szkół podstawowo – gimnazjalnych zostałem zaproszony na konferencję w sprawie szkolnictwa zawodowego. Pojechałem. I poza wyświetleniem pewnej prezentacji, którą równie dobrze można było wy-słać mailem, więcej okazji do spotkania z reformą szkolnictwa nie miałem okazji.
Czego Panu życzyć na nadchodzący rok?
Nie udźwignie Pan (śmiech..)
Spróbuję…W trzech słowach.
Proza życia mówi: zdrowia, pieniędzy i miłości. Może na tym trzeba byłoby poprzestać. Ale będąc tu i teraz życzyłbym sobie stabilizacji. Potrzebuje-my czasu do właściwego przygotowania. Chcemy zmieniać szkołę, mówię w liczbie mnogiej bo dotyczy to całego środowiska i jesteśmy gotowi na zmiany. Nie jest to forma kadzenia komukol-wiek, ale życzyłbym sobie, aby dotychczasowa skala wsparcia organu prowadzącego: burmi-strzów czy wydziału edukacji utrzymała się. A nie jest to proste w dzisiejszych czasach. Głównie w sferach finansowych. Wiem, że w radzie Miasta trwają dyskusje nad przygotowaniem Kobyłki do reformy, takie działania wyprzedzające. Życzy-łbym sobie, żeby dyskusja ta przyniosła owoce. Sobie i moim pracownikom życzyłbym, żeby pesymizm kadrowy w związku z reformą był minimalny. Nie chciałbym żeby dotknęło nas tsunami, niech to będzie wstrząs 1 w skali Richte-ra.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
ROZMAWIAŁ: KRIS